czwartek, 11 sierpnia 2011

News dnia

Na oficjalnej stronie UG  pojawia się news dnia , zaczynający się od słów:

 W dniu 9 sierpnia ogrodzenie kościoła pw. Św. Wojciecha w Wiązownie od strony ul. Duchnowskiej uderzył rozpędzony, próbujący je przeskoczyć łoś. (...) Łoś okazał się samicą, która nie mogła oderwać się od ogrodzenia(...) zachowywała się agresywnie. (...) Okazało się, że odniesione rany są śmiertelne i lekarze musieli je uśpić(...)

Łoś uderza ogrodzenie!
Jak łoś śmiał uderzyć ogrodzenie i to kościelne!
i to jeszcze tfu. samica
Łoś okazał się samicą!
agresywną samicą!
która nie chciała się oderwać od kościelnego ogrodzenia!
Czy ktoś panuje nad tym, co się wypisuje na gminnym portalu?

A  raczej , jak się wypisuje?
Jest tam jakiś redaktor???


2 komentarze:

  1. Ja tam nie rozumiem po co do łosia pojechała sz. p. wójt. Asystować mężowi czy przeciąć wstęgę na krwawiącym łosiu? nie ma co robić w urzędzie czy co

    OdpowiedzUsuń
  2. Tragiczny koniec ło(so)sia... Dla mnie tajemnicą pozostaje - dlaczego w takiej sytuacji (mimo zapewnień sz.p.mgr o opracowanym systemie poczynań) na lekarza trzeba czekać 1,5h?!

    Załóżmy taką oto zupełnie fantastyczną sytuację: ów łoś leży na człowieku, ot tak, potknął się przewrócił na idącą osobę (kobietę, mężczyznę - płeć, pochodzenie, wiek i kolor skóry nieistotny). Po paru minutach na miejscu zdarzenia pojawia się straż pożarna, ta dzwoni do szanownego pana dyżurnego gminnego weta. Wet dzwoni do małżonki: "Beatko, ale heca! Szyję tutaj konia w Malcanowie, a tu telefon od Władzia (czy innego Mietka), że tam u Was łoś na człeku leży, Beatko, pójdź i sprawdź, w końcu jako Wójt, jesteś tam niezbędna."
    Pojawia się pani Beatka, media. Pani Beatka tłumaczy mediom, że szanowny pan wet nie przyjedzie, bo szyje konia w Malcanowie. W tzw. "międzyczasie" gładzi po główce przygniecionego człeka i tłumaczy, że wg wszelkich obowiązujących norm obowiązujących nas w gminie - pomoc nadejdzie wkrótce. Mija godzina. Przygniecionego człowieka nie trzeba już pocieszać, przygniecenie zafundowało niedokrwienie mózgownicy i już pociesza go święty Piotr.
    Po 1,5h dociera pan wet i mówi wszystkim zebranym: "Sorry, nie mogłem pomóc wcześniej, bo jestem jedynym wetem w promieniu 1000km, natomiast pomoc moja była zupełnie zbyteczna, bo łoś miał obrażenia wewnętrzne, a osoba, na którą przewrócił się ów łoś był niewart był pomocy (grzesznik, czytelnik Harrego Pottera, albo nie daj Bóg wyborca PiS - kimkolwiek by nie był czy z lewa czy z prawa, czy z piekła, czy z nieba rodem to wytłumaczenie musi być, a jak musi być to i argumenty trza znaleźć)."

    Fragment powyższy, dedykuję władzom. Czy "systemy" powinny "być", czy dobrze "funkcjonować"? Preferuję działania choćby uznaniowe (nie systemowe), za to takie, które w XXI wieku pozwolą na krztynę humanitarnego traktowania nieochrzczonego, ale stworzonego przez Boga łosia. Ze swojej strony (może z trochę zbyt idealistycznym podejściem) mogę sobie wyobrazić, iż wiszenie na ostro zwieńczonym ogrodzeniu z pikami wbitymi w jelita, czy też inne ciekawe narządy nie należy do zbyt przyjemnych. Jeśli jednak ktoś się ze mną nie zgadza - zachęcam do sprawdzenia na sobie samych (dodam, zapewne w imieniu proboszcza - na własnym ogrodzeniu lub własnych nożach kuchennych w zaciszu domowym).

    OdpowiedzUsuń